Jest taka rzeka… gdzieś,
gdzie kończą się mapy. Rio Anaconda ją nazwano. Ukryta w cieniu gęstych drzew,
zasłonięta magicznymi zaklęciami. Niebezpieczna jak język kameleona dla muchy.
Dla Obcych.
Jest taka dżungla… pełna
zakrętów, tajemniczych, zwodniczych ścieżek, dróg bez powrotu. Gdzie trzy
mrówki wydają wyrok śmierci, wąż potrafi pożreć człowieka z butami, lornetką i
fryzurą bez żelu, a pirita króluje w
jadłospisach absolutnie i długowiecznie.
Jest takie miejsce. Zwane
przez nas Dzicz, gdzie szaman ma ostatnie słowo. Czasami dosłownie ostatnie…
Jest taka historia, którą
opowiedziano… osiem lat później. By uchronić Dzicz przed ucywilizowaniem. By
dać starym Indianom umrzeć na swojej ziemi. Znajomej i bliskiej. W której nadal króluje
Pachamama, Stworzycielka i Opiekunka. Bogini Matka.
Jest taka historia, która
wciąga po uszy. W świat kolumbijskich plemion, w szamańskie filozofowanie, w
trudy i strachy. Historia, która każe… trzymać się z daleka. Bo tak bezpieczniej. Dla nas i dla nich.
- · Wojciech Cejrowski, Rio Anaconda, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Warszawa 2006
Bardzo lubię tego gościa, chociaż książek podróżniczych nie lubię
OdpowiedzUsuńA ja lubię książki podróżnicze:) a C. jest świetnym gawędziarzem.
OdpowiedzUsuń