wtorek, 20 listopada 2012

"Moja mama czarownica", K.T. Nowak



Tak, zdziwiłam się… Nie, nie spodziewałam się… że Dorota Terakowska takim wulkanem energii była. Że i w Piwnicy pod Baranami, i z ulotkami, i w partii, i w „Krakowskiej”.  Że jako „girlsa”, i Pod Jaszczurami, i tak neurotycznie w jej życiu, choć i rodzinnie. Że z Barbary Dorotą się stała, i mieszczański jej ród, i że kochała i koty, i psy.

Ciekawie mi było zajrzeć „za trybunę”. W prywatność nieznaną i niespodziewaną. Odmienną od twórczości. 

Bardzo lubię i cenię książki Terakowskiej, jest jedną z tych pisarek, których twórczość da się analizować, pełną symboli, magii oraz głębokich przemyśleń. To nic, że dla dzieci i młodzieży miała być…

Życie jej bujne było i obfite. Niepokorne, przepełnione walką. Z wiatrakami też. Starczyłoby zapewne na kilka życiorysów. A tu wyszedł jeden. Pasjonujący.

Bo Dorota Terakowska potrafiła fascynować (nie tylko facetów, którzy mieli słabość do jej urody, a w szczególności jej zgrabnych nóg;):)). Potrafiła też mocno wkurzać. Bo charakterek wyrazisty miała już od najmłodszych lat, zawsze stawiając na swoim (nawet kosztem najbliższych). Ośmieliłabym się stwierdzić, że mocno egocentryczna była. A trudna na pewno (to już nie moje mniemanie a fakt).

Jako matka… kontrowersyjna. W przypadku starszej córki, Katarzyny T. Nowak – nieobecna. Oddała ją bowiem na wychowanie swojej matce. Widywały się sporadycznie. W przypadku drugiej, Małgorzaty Szumowskiej – już obecna, ale dość specyficznie rozumiejąca macierzyństwo. Krótko mówiąc, dziewczyny łatwo nie miały...

Kochały jednak matkę, chociaż trudno im było nieraz ją zrozumieć. Ten jej ciągły pęd, perfekcjonizm w pracy, dbałość o wygląd, ciągłe bycie wymagającą dla siebie i innych, autorytarny charakter, ustępujący jedynie autorytetowi drugiego męża, Macieja Szumowskiego. Człowieka jeszcze bardziej oderwanego od rzeczywistości niż jego żona, ale wyjątkowo spokojnego i inteligentnego. Którego kochała bardzo mocno. Z wzajemnością.

Jej rak był zaskoczeniem. Przegrała. Zmarła 4 stycznia 2004. Mąż 1 lutego tego samego roku. Miał pomóc córce w napisaniu biografii o matce… Nie zdążył…


  • Katarzyna T. Nowak, Moja mama czarownica. Opowieść o Dorocie Terakowskiej, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2005

2 komentarze:

  1. Nie było tak źle;-) Dzięki za recenzję:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż tak pewnie nie;)Rygorystyczny podział na synów światłości i synów ciemności (których ci pierwsi powinni wytępić) to kawałek z ortodoksyjnej bajki, która na szczęście krąży w innym kręgu kulturowym. Przynajmniej taką mam nadzieję:)Nie oznacza to jednak, że przez te szarości prześwituje u każdego dużo różu;)A napisanie recenzji z ciekawej książki jest dla mnie zawsze przyjemnością:)

    OdpowiedzUsuń