poniedziałek, 3 grudnia 2012

"Byłem ostatnim cesarzem Chin", Pu Yi



Oglądałam kiedyś film o ostatnim cesarzu Chin. Było to na tyle dawno, że szczegóły zatarły się w mojej pamięci, więc z czystym sumieniem mogłam sięgnąć po książkę.

Nie oszołomiła mnie. Chyba dlatego, że za dużo w niej było polityki i chińskich nazwisk, które z trudem udawało mi się dopasowywać do licznych podwładnych cesarza, pchających się do koryta bez oglądania się na innych (łącznie z samym cesarzem). Z treści wyłonił mi się jednak obraz Zakazanego Miasta, panujących tam zwyczajów i charakterystyka samego władcy, rozpieszczonego małolata, pustego i rozrzutnego, który nawet po abdykacji roztrwaniał majątek dynastii i publiczny. 

Mogłam dowiedzieć się m.in. o stosunkach panujących w dynastii mandżurskiej Aisin Gioro, o władzy cesarzowych i żon, intrygach eunuchów, o marionetkowym państwie Mandżukuo oraz o systemie nauczania młodocianego Pu Yi (rozbroiło mnie karanie za jego błędy i nieprzygotowanie jego kolegów… wszak cesarzowi nie wolno było zwracać uwagi). I przyznam, że wcale nie zauważyłam, by ten system polityczny był bardziej humanitarny niż te, które nastąpiły później. Nie dziwię się zatem Chińczykom, że nie chcieli restaurować cesarstwa. Pasożyt z tytułem to przecież nadal pasożyt. 



  • Pu Yi, Byłem ostatnim cesarzem Chin, tom 1, tłum. Jolanta Mach, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1988

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz