Od czasu do czasu lubię sięgnąć po
książkę, którą czytałam przed laty. Ostatnio stwierdziłam, że mam ochotę na Pana
Samochodzika. Spełniłam więc swoją zachciankę i zagłębiłam
się w jego przygodach.
Oczywiście na pierwszy ogień poszedł temat poszukiwania skarbu templariuszy.
Oczywiście na pierwszy ogień poszedł temat poszukiwania skarbu templariuszy.
I myślicie, że się nudziłam?
Bynajmniej… Pan Tomasz i jego trzej przyjaciele (harcerze Wilhelm Tell,
Wiewiórka i Sokole Oko) nigdy by mi na to nie pozwolili:)) Z przyjemnością
powróciłam do znajomo brzmiącej fabuły, odkrywając na nowo dawno zapomniane
szczegóły, gdzie fakty historyczne przeplatały się z wątkiem sensacyjnym i…
romansowym;)
Kochliwy przecież nasz Pan
Samochodzik był zawsze, oj, kochliwy…:) A tu aż dwie urodziwe dziewoje się w
pobliżu kręciły: Karen Petersen, Dunka, wspólnie z ojcem poszukująca skarbów i
Anka, świeżo upieczona dziennikarka. Nic dziwnego, że mógł stracić głowę. Nie
na tyle jednak, by dać spokój poszukiwaniom (nie tylko skarbu, ale i niejakiego
Malinowskiego, działającego jak płachta na byka na kapitana Petersena).
Zagadki, pytania, intryga. A na
dokładkę sympatyczni bohaterowie. Czego można chcieć więcej?
- Zbigniew Nienacki, Pan Samochodzik i templariusze, Oficyna Wydawnicza „WARMIA”, Olsztyn (1993?)
Jak byłem mały, to chyba 3 razy to przeczytałem
OdpowiedzUsuńMożna powiedzieć - kultowa książka:)
OdpowiedzUsuń