piątek, 17 lutego 2017

"Muskając aksamit" S.Waters



Ileż to ja już lat temu planowałam przeczytanie tej książki? Cztery, pięć? Ale w końcu ukonkretniłam zamysły i „wykonałam” plan. A wrażenia?  Hmmm…

Zapowiadało się na romans historyczny i takowym się okazało(żeby jednak nie zawęzić kategorii, powiem, że jest to również niezła powieść obyczajowa), chociaż autorka odbiegła od tradycyjnego modelu akcji, opartego na perypetiach mężczyzny i kobiety, wprowadzając bardziej złożone relacje międzyludzkie.

Główne skrzypce oddano narratorce nieheteronormatywnej, Nancy Astley, prostej dziewczynie, córce sprzedawcy ostryg z Whistable. To jej barwne życie stało się kanwą powieści. A naprawdę, miała o czym opowiadać…

Bo ze zwykłej, pracującej w sklepie ojca, osiemnastolatki stała się gwiazdą londyńskich scen. Późniejsze jej dzieje wyglądały różnie, zdradzę tylko, że w pewnym momencie swojego życia upadła z wielkim hukiem.

Jak na romans przystało – wszystko to dzięki miłości i przez miłość.

Waters  świetnie wprowadza czytelnika w historyczne realia dziewiętnastego wieku , ukazując ich koloryt i urozmaicenie. Pokazuje mu „od podszewki” londyński „szołbiznes”, zasady panujące w ówczesnym półświatku, życie zwyczajnych ludzi. 

Opowieść Nancy daje okazję do zapoznania się z różnymi warstwami społecznymi, od ubogich po najbogatsze, z wyszczególnieniem środowisk homoseksualnych. 

Wyjątkowo cenne jest ukazanie ówczesnej mentalności, pruderii i zakłamania, prowadzących do niszczenia jednostek i wypychania ich poza społeczeństwo lub odbierających im prawo do zachowania własnej tożsamości.

Jak na literaturę dla dorosłych przystało, nie zabrakło też scen łóżkowych, niektóre zakwalifikowałabym nawet do lekkiej pornografii. Na szczęście nie są one dominującym elementem powieści i stanowią jedynie obrazowe uzupełnienie obyczajowości epoki.


  • Sarah Waters, Muskając aksamit, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, tłum. Magdalena Gawlik-Małkowska, Warszawa 2009


1 komentarz: