Jeden lubi kolekcjonować znaczki, ktoś inny hoduje rybki, a Mr
Red uwielbiał własnoręcznie wykonane „bombki” i, bynajmniej, nie były to bombki
choinkowe. A gdy wybuchały… to ho, ho…
Niestety, wybuchały w miejscach, gdzie nie powinny i szkód
robiły ponad miarę. Niszczyły nie tylko rzeczy martwe, ale i zabijały. A gdy zginął
kolejny pirotechnik, Charlie Riggio, miarka się przebrała. Mr Red stał się
jednym z najniebezpieczniejszych przestępców.
W L.A. ruszyło śledztwo, na którego czele stanęła detektyw Carol
Starkey, koło której bardzo szybko pojawił się agent specjalny ATF (Bureau of
Alcohol, Tobacco and Firearms – wydział FBI zajmujący się przestępczością
związaną z alkoholem, tytoniem i bronią palną), Jack Pell. Początkowo
współpraca (tradycyjnie –problemy z obawami o odebranie śledztwa przez
federalnych) idzie opornie, lecz później nabiera tempa i oczywiście
„rumieńców”.
Akcja szybka, z ciekawymi zwrotami, bohaterowie typowo amerykańscy,
czyli z gatunku „co nas nie zabije, to nas wzmocni” i zakończenie naprawdę
„bombowe”.
·
Robert Crais, Anioł
zniszczenia, tłum. Łukasz Nicpan, Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2002
Najbardziej zdumiewa mnie w takich książkach fragment, gdy śledztwo jest w toku. Sytuacja rozwojowa, detektyw nie śpi od dwóch, trzech nocy. Wraca do domu nad ranem, bierze prysznic i idzie pobiegać. I znów ma siły na pracę.
OdpowiedzUsuńAle pomyśl, gdyby było więcej takich nadludzi jak nasz rząd byłby zadowolony. Taka wydajność;):)
OdpowiedzUsuń