poniedziałek, 23 marca 2015

"Skandaliści w koronach" A. Zieliński

Nigdy nie miałam złudzeń, że Polska jest krajem o nieskazitelnej historii. Miałam bowiem nauczycieli, którzy nie postawili sobie za cel przekazywania mitów i bajeczek „ku pokrzepieniu serc”, za to rzetelnie przekazywali wiedzę. Jednak to rzetelne podejście do przekazu informacji spowodowało także to, że nie umniejszam swojego kraju wobec innych państw i narodów, bo oni też święci ani wyjątkowi nie byli i nie są. Pukam się zatem w czoło, gdy słyszę bzdety o jakichś ludach wybranych, nadludziach i obrońcach wiary – to zwykła przykrywka dla rasizmu, nietolerancji i pazerności. Szkoda tylko, że są one  tak rozplenione jak chwasty na polu i jak one równie trudne do usunięcia. 

O takich negatywnych stronach władzy, tym razem królów polskich, pisze Andrzej Zieliński w swojej książce Skandaliści w koronach. Jest to pozycja pełna ciekawych, zwykle przemilczanych informacji o naszych władcach. Chociaż nie tylko. Bo pośrednio jawi się tu także niezbyt pozytywny obraz polskich możnowładców,  szlachty i kościoła katolickiego, kupczących Polską i działających tylko w swoim prywatnym interesie.  Jako przykład dbania kleru o swoje przywileje (tak, tak, już wtedy działali bardzo sprawnie) było spowodowanie usunięcia z pocztu polskich królów Bolesława II, zwanego dzisiaj Zapomnianym, syna Mieszka II, panującego po nim w Polsce, ale pragnącego powrotu dominacji pogaństwa. Jak wiemy z historii kościół potrafi skutecznie zwalczać swoich przeciwników, dlatego i Bolesław nie zagrzał zbyt długo miejsca ani na tronie, ani na tym naszym padole łez. A to tylko jeden z przykładów.

Nasi władcy byli tylko ludźmi, nic nowego. Mordowali się nawzajem dla władzy i wpływów, oszukiwali, cudzołożyli, zarażali się chorobami wenerycznymi (tak wygasła m.in. dynastia Jagiellonów, której ostatni przedstawiciel również nie potrafił odebrać władzy główce w spodniach), sprowadzali na pomoc obcych, a w końcu kupczyli ziemią państwową – najbardziej hojny okazał się Stanisław Leszczyński, o, zgrozo, wybierany na króla polskiego aż dwukrotnie). O mniejszych ich przewinieniach nawet nie warto wspominać. 

Skandaliści w koronach ściągają zasłonę z oczu naiwnym, pokazują „ciemną stronę mocy” i obalają mit, jakoby monarchia była najdoskonalszym ustrojem.

Warto się z tą pozycją zapoznać, żeby nie tkwić w błogiej nieświadomości i niewiedzy. I po raz kolejny powtórzę: historia magistra vitae est, więc uczmy się, więc uczcie się. Także samodzielnego myślenia.


  • Andrzej Zieliński, Skandaliści w koronach. Łotry, rozpustnicy i głupcy na polskim tronie, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz