środa, 22 października 2014

cytat - "Byłam po drugiej stronie lustra"(2)


Gdy przybyłam tego majowego dnia do domu, zastałam mój pokój posprzątany. Mimo, że miałam tam być tylko kilka godzin, na nocnym stoliku stały świeże kwiaty. Rzuciłam się na łóżko wodne i zauważyłam, że ciągle jest ciepłe. W rok od dnia, gdy ostatnio byłam w domu, i bez żadnych widoków choćby na moją przepustkę połączoną z noclegiem w przewidywalnej perspektywie, mama nie wyłączyła ogrzewania łóżka. Stało gotowe i czekało na mój powrót. A w salonie nakryto do stołu. Świeże kwiaty, haftowany obrus – i filiżanki z różami. Serwis rodzinny. Najbardziej eleganckie i najlepsze filiżanki, jakie kiedykolwiek należały do mamy, z cieniutkiej, bardzo cieniutkiej porcelany, ozdobione jasnymi, rozświetlonymi różami i pozłacanym brzeżkiem. Każda filiżanka stanowiła mały, nieco nostalgiczny cud kruchej urody. 


Mama wiele razy była świadkiem sytuacji, gdy tłukłam filiżanki. Wiedziała, że potrafię poruszać się szybko jak błyskawica. Pamiętała, jak trudno było mnie powstrzymać, zanim szkoda stanie się faktem. A jednak nakryła do stołu swoim różanym serwisem, pokazując tym pełne zaufanie do mnie – choć ja tyle razy dowiodłam, że nie można powierzyć mi żadnej filiżanki. Oczywiście niczego nie stłukłam. To jasne, że nie mogłam zawieść jej zaufania. Serwis i cały nakryty stół zdradzały jej oczekiwania w stosunku do mnie: jesteś nadal moją małą córeczką, Arnhild. Jesteś nadal tą samą osobą, która ceni piękno, ceni swoją rodzinę i tradycję i inne ważne rzeczy w życiu – takie jak jego uroda. Nigdy nie będziesz aż tak szalona, aby niszczyć rzeczy piękne i wartościowe i nigdy nie będziesz również tak chora, aby przestać być naszą dziewczynką. Tutaj, w domu, nie jesteś żadną schizofreniczką, dla nas jesteś nadal Arnhild. 


Nigdy tego popołudnia nie zapomnę. Po miesiącach szaleństwa, po latach diagnoz i opisów choroby, nagle podarowano mi majowe jasne chwile, podczas których piłam herbatę zmieszaną z zaufaniem z cieniutkiej rodowej porcelany. Było to dla mnie fantastyczne popołudnie i tego właśnie wtedy potrzebowałam. 

s.86-87

  • Arnhild Lauveng, Byłam po drugiej stronie lustra. Wygrana walka ze schizofrenią, tłum. Ewa Bilińska, Wydawnictwo Smak Słowa, Sopot 2008

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz