Wszystko zaczęło się od tego
śpiocha Gerry’ego Wade, dla którego nie wystarczył jeden budzik, żeby go zerwać
z łóżka. Ba, nie wystarczyło nawet osiem budzików… Chociaż w tym przypadku i
tysiąc okazałby się zbyt małą liczbą. Bo chociaż Gerry sen miał zwykle zdrowy i
twardy, tym razem zasnął na wieki.
Samobójstwo? Morderstwo?
Po jego śmierci budziki stały sobie
grzecznie na kominku. Po co? Kto je tam położył? I dlaczego siedem a nie osiem?
Gdzie podział się jeden?
A jednak morderstwo.
A jednak morderstwo.
Zaczyna się śledztwo. To oficjalne
i to prywatne, prowadzone przez przyjaciół ofiary. Morderca jednak nie śpi i
znów zabija. Tym razem przyjaciela Gerry’ego, Ronny’ego. Jego ostatnie słowa „Jimmy,
siedem zegarów”.
Tego już za wiele. Znowu te zegary.
Eileen Brent, znana jako Bundy, nie może przejść obok tej informacji obojętnie.
Pomagają jej Jimmy Thesiger, Bill Eversleigh oraz przyrodnia siostra Wade’a,
Loraine.
Śledztwo trwa.
A na koniec niespodzianka. Bo w
kryminałach nie wszystko przecież wygląda tak, jak się to odbiera. Prawda?
Agata Christie, Tajemnica siedmiu zegarów, tłum. Leszek
Śliwa, Anna Pełech, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz