Kiedy
mężczyzna spotyka kobietę… Wróć. To nie ta bajka. Zatem od początku. Kiedy
kobieta spotyka kobietę. W malowniczym… Jakim malowniczym? Zupełnie zwyczajnym.
Domu towarowym. Pięknego letniego… Guzik prawda. Zupełnie zimnego i wietrznego
dnia tuż przed świętami Bożego Narodzenia… I co? I co? Nie przerywaj. Kiedy
kobieta spotyka kobietę… sprzedaje jej kuferek. I tyle? A gdzie romantyzm?
Romantyzm? W pierwszym spojrzeniu jednej z nich. Taki zupełnie piorunujący i
otumaniający. Jak wzrok węża dla jego ofiary. A więc jednak grzech? Jaki
grzech? Początek znajomości, która w pewnym momencie zaczyna zmieniać
temperaturę na wyższą. To jednak grzech. Jaki grzech? Przecież miłość nie jest
grzechem, co ty opowiadasz. Ale wtedy… No dobrze, masz rację, wtedy to było
wielkie obyczajowe „halo”. Tak duże, że nawet Autorka historii musiała się
schować pod pseudonimem i to w innym wydawnictwie niż swoje. Takie czasy wtedy
były. Że „poprawnym politycznie” grzech był ciągle na myśli. Szczególnie, gdy
można go było wytknąć innym. A te kobiety? Otóż to…
Kiedy młoda
sprzedawczyni, Therese Belivet dostrzega, jeszcze wówczas nieznajomą, Carol
Aird, przeżywa szok. Nie może oderwać od niej wzroku, pragnie jej obecności,
kontaktu z nią. Te uczucia są dla niej nowe i niepokojące. Nie wie, co się z nią
dzieje, ale mimo wszystko, brnie w tę nowość całą sobą. Co więcej, nie porzuca
tych uczuć. Zaczyna działać. Ma cel, do którego stopniowo dąży. Nie może w tym
dążeniu stanąć jej na drodze niekochany przez nią narzeczony, konwenanse
społeczne, niepewność efektu. Próbuje i… jak przystało na klasyczny romans, wszystko
kończy się dobrze. Dwie połówki jabłka znajdują się na właściwym miejscu,
chociaż koszty dla jednej z nich są znacznie większe. Haracz dla społeczeństwa
musiał być jednak opłacony. Jak to zwykle bywało z zakazanymi związkami.
- Carol, Patricia Highsmith, tłum. Krzysztof Obłucki, wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa, 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz