wtorek, 7 sierpnia 2012

"Bezgrzeszne lata" Kornel Makuszyński


Kiedy patrzę na zdjęcie Kornela Makuszyńskiego widzę poważnego wąsatego mężczyznę. Wygląda jak jakiś urzędnik albo inny księgowy. Myślę, o ty, robaczku, nieźle żeś się zakamuflował. Bo każdy, kto przeczytał chociaż jedną jego książkę wie, że poczucia humoru autorowi nie brakowało.

Również jego „Bezgrzeszne lata”, autobiografia z przymrużeniem oka, potwierdza ten fakt. Czyta się ją lekko, przyjemnie i z uśmiechem na ustach, obserwując perypetie małoletniego Kornela - ucznia, kolegi szkolnego, syna. Makuszyński wspomina swoje „szczenięce” lata z sentymentem, a nawet z łezką w oku. To nic, że jego tylna część ciała zawierająca się pomiędzy „d” a „a” również ma co wspominać. Nic to, że „dozgonne” miłości przeminęły, że „Indianie” przestali prowadzić plemienne bitwy. Że włos, kiedyś wyrywany z takim animuszem przez rozpalonych walką przeciwników, mocno przerzedł, a czasem i stał się „gładkim” wspomnieniem. Wszak lata te były „bezgrzeszne”. I takie na zawsze pozostaną.


·         Kornel Makuszyński, Bezgrzeszne lata, Zrzeszenie Księgarstwa, Warszawa 1984

4 komentarze:

  1. Miałem to w domu, ale na tym się skończyło. Nie podeszło mi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zaczęłam czytać, to też mi nie podeszło. Jakieś takie dziwaczne rozmowy sentymentalne z płomykiem sobie Makuszyński prowadził. Ale przetrzymałam ten wstęp, i pomimo jego trochę już przestarzałego dla nas stylu, bawiłam się dobrze czytając tę książkę. Gagatek był z Kornela;):)Na przykład jak się chłopina załamał, gdy jego konkurent w amorach dla swojej ukochanej zjadł kwiatki z jej kapelusza, razem ze wstążką (!), a on tylko litr czereśni z pestkami hehe I to jak uznał, że musiałby zjeść kalosze swojej lubej, a ona nóżkę miała niemałą... :):)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Tego co zjadł kwiatki, bo Kornel jakoś nie kwapił się do tego, żeby go przebić tymi kaloszami:)A razem z pestkami ulotniła się i miłość;):)

      Usuń