subiektywna ocena książki: 5/6
źródło obrazka |
I
kto by się spodziewał, że Stanisław Lem szalonym kierowcą był i kochał nad
wyraz samochody? Że obżerał się słodyczami, szczególnie preferując chałwę i
marcepan w czekoladzie? Że w swojej szczerości wyrażania myśli, bywał czasami
grubianinem, nawet nie zdając sobie z tego sprawy? Że potrafił być roztrzepany
jak kogel-mogel i zapadał się w siebie jak w czarną dziurę?
Jedno
jest pewne – Lem barwną postacią był nie tylko w swojej twórczości, ale i w
życiu prywatnym, chociaż trudny charakter też miał. Jak wielu wybitnych ludzi,
których myśli błąkały się na innych niż ziemska orbitach. Ale miał też duże
poczucie humoru, kochających go żonę, Basię, i syna, Tomasza, długoletnich
przyjaciół: m.in. Sławomira Mrożka, Aleksandra Ścibora-Rylskiego, Władysława
Kapuścińskiego czy Jana Józefa Szczepańskiego. Potrafił bawić się jak dziecko i
być inspirującym ojcem.
Lem.
Poliglota (znał łacinę, niemiecki, francuski, angielski, ukraiński i rosyjski),
„niedokończony” lekarz (specjalnie nie zdał ostatnich egzaminów, żeby nie
zostać wcielonym do wojska, w owym czasie bowiem wszyscy absolwenci medycyny
mieli obowiązek odbycia takiej służby), introwertyk, „obalacz” konwenansów,
miłośnik jazdy na nartach, muzyki poważnej, jazzu i piosenek z Kabaretu
Starszych Panów. I przede wszystkim, znany na całym świecie twórca poczytnych
książek SF. Ktoś, o kim warto poczytać. Tym bardziej, że jego syn, Tomasz,
który podjął się napisać wspomnienie o nim, uczynił to z dużą dozą poczucia
humoru, wplatając w tekst liczne anegdoty, przez co odkrył przed czytelnikiem
prywatną, nieznaną szerszemu gronu, twarz swojego ojca.
- Tomasz Lem, Awantury na tle powszechnego ciążenia, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2009
To może być pierwsza książka Lema, przez którą uda mi się przebrnąć :-)
OdpowiedzUsuńPewnie dlatego, że napisał ją jego syn:):)
OdpowiedzUsuń