sobota, 11 lutego 2017

"Pan Nakano i kobiety" H. Kawakami



Myślałam, że będzie o romansach pana Nakano. Pochopnie uznałam go za japońskiego Casanovę. Dałam się zwieść swojemu stereotypowemu myśleniu. I chociaż książkę pożyczyłam z pobudek czysto praktycznych, związanych z półkowymi przeciążeniami, nie żałuję. Bo lubię takie kameralne klimaty, skupienie na szczegółach i opowieści o zwyczajnych rzeczach i ludziach. Historie z gatunku: świat zatrzymał się na chwilę, żeby odetchnąć. 

Hiromi Kawakami pisze nieśpiesznie, snuje gawędę wokół ludzi i przedmiotów, stawiając w centrum miejsce, jakim jest sklepik ze starociami pana Nakano. To tutaj splatają się ich losy, nawiązują znajomości o różnym natężeniu, powstają plany i rodzą się marzenia. 

Pan Nakano jest niekwestionowanym władcą tego minimalnego królestwa, a pomagają mu nim zarządzać jego pracownicy Hitomi Suganuma i Takeo Kiryū oraz jego siostra pani Masayo.

Do sklepiku przychodzą różni klienci. Niektórzy są dziwni, inni całkiem zwyczajni. Czasami kupują, czasami tylko oglądają. Zdarzają się i tacy, którzy chcą coś sprzedać. I tak interes się kręci.

Podobnie jak pełen rzeczy spis treści. Jest w nim miejsce na koperty prostokątne numer dwa, przycisk, nóż do papieru, sukienkę, miseczkę, maszynę do szycia, a nawet worek treningowy. I każdy może wybrać coś dla siebie. Całkiem tanio i z filiżanką zielonej herbaty na zachętę. 

A kobiety? Właściwie liczą się tylko trzy. Siostra pana Nakano, jego kochanka i jego pracownica. Tylko one mają określoną tożsamość. Pozostałe rozmywają się, giną we mgle braku zainteresowania, znika w niej również jego żona, ale nie ma się czemu dziwić, przecież nigdy nie zajrzała do sklepiku, a żeby zaistnieć, powinna.


  • Hiromi Kawakami, Pan Nakano i kobiety, tłum. Anna Zalewska, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2012

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz