poniedziałek, 21 lipca 2014

"Klara i półmrok" J.C.Somoza



adres obrazka
Zastanawiałam się, czy potrafiłabym być dziełem sztuki. Stać pomalowana farbami, nieruchomo przez wiele godzin, w niewygodnej pozycji. Pozwalać się gruntować i traktować jak przedmiot. Oddać się całkowicie w ręce artysty. Być doskonałym płótnem…

Nie, nie potrafiłabym. Ale nie wątpię, że znaleźliby się tacy, którzy dla sławy i pieniędzy oddaliby wszystko, łącznie z własną duszą. Dlatego książka Somozy jest taka przerażająca. Obnaża bowiem psychikę ludzi w sposób bezpardonowy. 

Nie istnieje jeszcze w sztuce taki kierunek jak hiperdramatyzm, wymyślony przez autora. Kierunek, który w swojej klasycznej formie ma za cel tworzenie obrazów trójwymiarowych, przy wykorzystaniu człowieka jako bezwolnego płótna. 

Płótno ma być całkowicie oddane, nie tylko fizycznie. Artysta ma prawo kształtować je według swojego widzimisię, nie zważając na niewygody, a nawet ból czy strach. Liczy się tylko efekt końcowy. 

Tytułowa Klara jest takim płótnem. Dostaje niezwykłą szansę współpracy z genialnym przedstawicielem hiperrdramatyzmu, Brunonem van Tyschem. Nie zdaje sobie sprawy, że jego dzieła są niszczone (zabijane w okrutny sposób) przez tajemniczego Artystę i jej życie również może zostać zagrożone. 

Nikt bowiem nie informuje opinii publicznej. Nikt nie informuje bezpośrednio zagrożonych. Ale przecież, oni są obrazami. Nie chodzi tu o śmierć człowieka, tylko o zniszczenie wartościowego dzieła sztuki. Ochronę interesuje jedynie zadbanie o zminimalizowanie strat. Jeżeli nikt się nie dowie, można podstawić substytut.

Dwuznaczna moralność, dehumanizacja, olbrzymie pieniądze, sztuka i morderstwa wszystko to przeplata się w tej prowokującej do myślenia książce. Warto po nią sięgnąć.

Jose Carlos Somoza, Klara i półmrok, tłum. Małgorzata Perlin, Anna Trznadel-Szczepanek, Bogumiła Wyrzykowska, Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA, Warszawa 2004

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz