W latach sześćdziesiątych w Polsce biblioterapia zaczynała
dopiero raczkować. Niewiele było osób nią się zajmujących. Jedną z nich była
Maria D. Gostyńska, która w 1965 roku (jako pierwsza w Krakowie) zaczęła
prowadzić w III Klinice Chorób Wewnętrznych punkt biblioteczny dla pacjentów.
To sprawiło, że miała ułatwiony kontakt z ludźmi chorymi i cierpiącymi. Rozmowy
z nimi o książkach sprawiały jej przyjemność, a jednocześnie wpływały na
łagodzenie ich lęków (tym bardziej, że wielu z nich było nieuleczalnie chorymi).
Maria D. Gostyńska zaczęła dostrzegać zbawienny wpływ biblioterapii na pacjentów. To sprawiło, że stała się znanym praktykiem i teoretykiem tej terapii, publikującym swoje prace w wielu fachowych czasopismach, zarówno medycznych, jak i bibliotekarskich.
Jej Terapia Wielkiego Ładu to zbiór rozmów o książkach z kilkoma wybranymi pacjentami, wśród których była i Ada Greczka, dziewczyna chora na białaczkę, studentka filologii klasycznej, która zwróciła jej uwagę na literaturę antyczną, i Roman, inżynier elektronik i cybernetyk, pięćdziesięciolatek chory na Buergera, podchodzący do życia z dużym poczuciem humoru, i Bohdan, młody, utalentowany malarz, z trudem mogący utrzymać pędzel w swoich drżących rękach, który potrafił w swoich obrazach przedstawiać swoją filozofię świata, filozofię, która doprowadziła go do samobójczej śmierci, i Stanisław, i jej ulubieniec, William.
Maria D. Gostyńska zaczęła dostrzegać zbawienny wpływ biblioterapii na pacjentów. To sprawiło, że stała się znanym praktykiem i teoretykiem tej terapii, publikującym swoje prace w wielu fachowych czasopismach, zarówno medycznych, jak i bibliotekarskich.
Jej Terapia Wielkiego Ładu to zbiór rozmów o książkach z kilkoma wybranymi pacjentami, wśród których była i Ada Greczka, dziewczyna chora na białaczkę, studentka filologii klasycznej, która zwróciła jej uwagę na literaturę antyczną, i Roman, inżynier elektronik i cybernetyk, pięćdziesięciolatek chory na Buergera, podchodzący do życia z dużym poczuciem humoru, i Bohdan, młody, utalentowany malarz, z trudem mogący utrzymać pędzel w swoich drżących rękach, który potrafił w swoich obrazach przedstawiać swoją filozofię świata, filozofię, która doprowadziła go do samobójczej śmierci, i Stanisław, i jej ulubieniec, William.
Wszyscy ci ludzie kochali rozmawiać o książkach, a każdy z nich znajdował w nich coś dla siebie. Co więcej, potrafili dzielić się z tym ze swoją rozmówczynią, która, jak sama twierdziła, również dzięki nim dojrzewała jako człowiek i uczyła się radzić z ich (a potem, gdy sama zachorowała z własnym)cierpieniem.
Jest to książka rozmów pełnych filozofii, rozważań na trudne tematy, taka, która zmusza do refleksji.
·
Maria D.
Gostyńska, Terapia Wielkiego Ładu,
Wydawnictwo Literackie, Kraków,Wrocław, 1984
Obecnie ta terapia jest chyba w zaniku. Dla większości ludzi, nawet zdrowych rozmowa o książkach jest ciężka, co uwidacznia się już w szkole, podczas przerabiania lektur.
OdpowiedzUsuńOsobiście, gdybym kiedyś trafił do szpitala, to chciałbym spotkać taką kobietę, z którą można by chociaż parę słów o tym co przeczytałem zamienić.
Powiedziałabym, że terapia dopiero zaczyna rozkwitać. Ludzie mało czytają książek, to fakt, ale przy tej terapii stosuje się głównie ich fragmenty i specjalnie napisane opowiadania lub bajki, wokół których snuje się rozważania i zajęcia. Na przykład stosuje się tę terapię dla dzieci z dysleksją, a teksty są tak opracowywane, żeby pomóc im w kłopotach np. z ortografią.
OdpowiedzUsuń