piątek, 5 października 2012

"Terapia Wielkiego Ładu", M.D. Gostyńska



W latach sześćdziesiątych w Polsce biblioterapia zaczynała dopiero raczkować. Niewiele było osób nią się zajmujących. Jedną z nich była Maria D. Gostyńska, która w 1965 roku (jako pierwsza w Krakowie) zaczęła prowadzić w III Klinice Chorób Wewnętrznych punkt biblioteczny dla pacjentów. To sprawiło, że miała ułatwiony kontakt z ludźmi chorymi i cierpiącymi. Rozmowy z nimi o książkach sprawiały jej przyjemność, a jednocześnie wpływały na łagodzenie ich lęków (tym bardziej, że wielu z nich było nieuleczalnie chorymi). 

Maria D. Gostyńska zaczęła dostrzegać zbawienny wpływ biblioterapii na pacjentów. To sprawiło, że stała się znanym praktykiem i teoretykiem tej terapii, publikującym swoje prace w wielu fachowych czasopismach, zarówno medycznych, jak i bibliotekarskich.

Jej Terapia Wielkiego Ładu to zbiór rozmów o książkach z kilkoma wybranymi pacjentami, wśród których była i Ada Greczka, dziewczyna chora na białaczkę, studentka filologii klasycznej, która zwróciła jej uwagę na literaturę antyczną, i Roman, inżynier elektronik i cybernetyk, pięćdziesięciolatek chory na Buergera, podchodzący do życia z dużym poczuciem humoru, i Bohdan, młody, utalentowany malarz, z trudem mogący utrzymać pędzel w swoich drżących rękach, który potrafił w swoich obrazach przedstawiać swoją filozofię świata, filozofię, która doprowadziła go do samobójczej śmierci, i Stanisław, i jej ulubieniec, William. 

Wszyscy ci ludzie kochali rozmawiać o książkach, a każdy z nich znajdował w nich coś dla siebie. Co więcej, potrafili dzielić się z tym ze swoją rozmówczynią, która, jak sama twierdziła, również dzięki nim dojrzewała jako człowiek i uczyła się radzić z ich (a potem, gdy sama zachorowała z własnym)cierpieniem.

Jest to książka rozmów pełnych filozofii, rozważań na trudne tematy, taka, która zmusza do refleksji.

·         Maria D. Gostyńska, Terapia Wielkiego Ładu, Wydawnictwo Literackie, Kraków,Wrocław, 1984

2 komentarze:

  1. Obecnie ta terapia jest chyba w zaniku. Dla większości ludzi, nawet zdrowych rozmowa o książkach jest ciężka, co uwidacznia się już w szkole, podczas przerabiania lektur.
    Osobiście, gdybym kiedyś trafił do szpitala, to chciałbym spotkać taką kobietę, z którą można by chociaż parę słów o tym co przeczytałem zamienić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiedziałabym, że terapia dopiero zaczyna rozkwitać. Ludzie mało czytają książek, to fakt, ale przy tej terapii stosuje się głównie ich fragmenty i specjalnie napisane opowiadania lub bajki, wokół których snuje się rozważania i zajęcia. Na przykład stosuje się tę terapię dla dzieci z dysleksją, a teksty są tak opracowywane, żeby pomóc im w kłopotach np. z ortografią.

    OdpowiedzUsuń