środa, 11 lutego 2015

"Berek" M.Szczygielski


 subiektywna ocena książki 4/6

źródło obrazka

No, dobra, pomyślałam. Czas sięgnąć po coś Szczygielskiego. Literatury gejowskiej jeszcze nie czytałam. Wybór padł na Berka, pierwszą część Kronik nierówności. 

Dla pewności na obwolucie jest tęczowy znaczek. Fajnie.

Zagłębiłam się w lekturę. Klasyczne romansidło. Postacie wręcz wzorcowe – moherowa babcia „waleczne serce” contra przystojny, bogaty gej, w dodatku nosiciel HIV. Prawie jak czarownica z Królewną Śnieżką, tylko że zamiast królewny mamy Księcia Latawca, szukającego swojego ukochanego rycerza, jakby to powiedziała moja znajoma: „od dupy strony”. Ale… każdy ma swój sposób na miłość… 

Ciekawi mnie tylko jedno, jak akcja potoczyłaby się, gdyby chłopak był brzydalem z pryszczatą gębą i biedakiem bez grosza przy duszy...

Pióro ma jednak autor niezłe, więc i powieść czyta się dobrze. Tym bardziej, że przez te stereotypy przebija walka o przekazanie ważnych rzeczy. Przemyca więc Marcin Szczygielski informacje o konsekwencjach „kiszenia” się w nienawiści i braku tolerancji, obnaża hipokryzję i uczy, że tylko wspólne poznanie może dać szansę na dialog i współegzystowanie.

Osobnym wątkiem jest toksyczna relacja „moherówy” z anorektyczną córką (i tu pojawia się pewien zgrzyt stylistyczny – wprowadzenie sceny lewitacji na widok „Pawłojezusa” – może w celu przeprowadzenia katharsis – tylko kogo: czytelnika czy bohaterów? Jako element narracji przypomina mi to surrealistyczny opis samobójstwa nastolatki w Pannie Nikt Tomka Tryzny. Próba zamiany realizmu w realizm magiczny. Raczej niepasujący do reszty zabieg.). 

Ma więc Berek wiele wspólnego z pozytywistycznymi powieściami tendencyjnymi o charakterze dydaktycznym (właściwie można ją do tego gatunku przypisać – scena „cudu” jako podkreślenie nawrócenia grzesznicy?). 

Zastanawia mnie jednak, do kogo autor tak naprawdę chciał skierować swój utwór. Z jednej strony mam wrażenie, że do homoseksualistów – romans, wręcz bajka, z happyendem, dużo seksu (dość ostrego), poruszenie problemów środowiskowych (schematycznie, bo schematycznie, ale zawsze), a z drugiej wprowadzenie konfliktu światopoglądowego, obnażenie hipokryzji katolickiej i próba kontrargumentowania sugeruje, że do homofobów. Problem w tym, że homofob po przeczytaniu pornograficznej sceny w wykonaniu dwóch facetów, odrzuci książkę z obrzydzeniem, a gej nie potrzebuje być chyba przekonywany o swojej normalności… chyba…

Mimo wszystko, warto przeczytać tę książkę. Po to chociażby, żeby zobaczyć, że za stereotypami kryją się jednak prawdziwi ludzie.



  • Marcin Szczygielski, Berek, Instytut Wydawniczy Latarnik, Warszawa 2010

* cykl Kroniki nierówności – tom 1.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz