subiektywna ocena książki 4/6
źródło obrazka |
No, dobra, pomyślałam. Czas sięgnąć
po coś Szczygielskiego. Literatury gejowskiej jeszcze nie czytałam. Wybór padł
na Berka, pierwszą część Kronik nierówności.
Dla pewności na obwolucie jest tęczowy
znaczek. Fajnie.
Zagłębiłam się w lekturę. Klasyczne
romansidło. Postacie wręcz wzorcowe – moherowa babcia „waleczne serce” contra
przystojny, bogaty gej, w dodatku nosiciel HIV. Prawie jak czarownica z
Królewną Śnieżką, tylko że zamiast królewny mamy Księcia Latawca, szukającego
swojego ukochanego rycerza, jakby to powiedziała moja znajoma: „od dupy
strony”. Ale… każdy ma swój sposób na miłość…
Ciekawi mnie tylko jedno, jak akcja
potoczyłaby się, gdyby chłopak był brzydalem z pryszczatą gębą i biedakiem bez
grosza przy duszy...
Pióro ma jednak autor niezłe, więc
i powieść czyta się dobrze. Tym bardziej, że przez te stereotypy przebija walka
o przekazanie ważnych rzeczy. Przemyca więc Marcin Szczygielski informacje o
konsekwencjach „kiszenia” się w nienawiści i braku tolerancji, obnaża
hipokryzję i uczy, że tylko wspólne poznanie może dać szansę na dialog i
współegzystowanie.
Osobnym wątkiem jest toksyczna
relacja „moherówy” z anorektyczną córką (i tu pojawia się pewien zgrzyt
stylistyczny – wprowadzenie sceny lewitacji na widok „Pawłojezusa” – może w
celu przeprowadzenia katharsis – tylko kogo: czytelnika czy bohaterów? Jako
element narracji przypomina mi to surrealistyczny opis samobójstwa nastolatki w
Pannie Nikt Tomka Tryzny. Próba
zamiany realizmu w realizm magiczny. Raczej niepasujący do reszty zabieg.).
Ma więc Berek wiele wspólnego z pozytywistycznymi powieściami tendencyjnymi
o charakterze dydaktycznym (właściwie można ją do tego gatunku przypisać –
scena „cudu” jako podkreślenie nawrócenia grzesznicy?).
Zastanawia mnie jednak, do kogo
autor tak naprawdę chciał skierować swój utwór. Z jednej strony mam wrażenie,
że do homoseksualistów – romans, wręcz bajka, z happyendem, dużo seksu (dość
ostrego), poruszenie problemów środowiskowych (schematycznie, bo schematycznie,
ale zawsze), a z drugiej wprowadzenie konfliktu światopoglądowego, obnażenie
hipokryzji katolickiej i próba kontrargumentowania sugeruje, że do homofobów.
Problem w tym, że homofob po przeczytaniu pornograficznej sceny w wykonaniu
dwóch facetów, odrzuci książkę z obrzydzeniem, a gej nie potrzebuje być chyba
przekonywany o swojej normalności… chyba…
Mimo wszystko, warto przeczytać tę
książkę. Po to chociażby, żeby zobaczyć, że za stereotypami kryją się jednak
prawdziwi ludzie.
- Marcin Szczygielski, Berek, Instytut Wydawniczy Latarnik, Warszawa 2010
* cykl Kroniki nierówności – tom 1.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz