niedziela, 26 maja 2013

"Cień Poego" M. Pearl



Poe nie miał szumnego pogrzebu. Nie szły go żegnać rzesze fanów i miłośników jego literatury. Odchodził prawie w samotności, żegnany jedynie przez trzech żałobników. I tę właśnie skromną ceremonię przypadkowo zauważa Quentin Clark, prawnik z Bostonu. Z niewiadomych powodów wzbudza ona jego zainteresowanie. Pragnie dowiedzieć się kim był ów osamotniony zmarły. Trop naprowadza go na jego ulubionego pisarza Edgara Allana Poego. I tu zaczyna się prawdziwe śledztwo. 

Z jakich powodów zginął Poe, czy rzeczywiście był pijany, dlaczego był ubrany w niepasujące ubrania, po co była mu potrzebna laska masajka i co robił w Bostonie? 

Na te wszystkie pytania szuka odpowiedzi nasz bostończyk, włączając do pomocy pierwowzór postaci detektywa Dupin z powieści Poego (chociaż i w tym przypadku nie ma jasności co do tożsamości). 

Clark jednak nie poddaje się. A rozwiązanie (rozwiązania) zagadki mogą naprawdę zaskoczyć.

Książka napisana zupełnie innym stylem niż „Klub Dantego”. O wiele mniej trzymająca w napięciu, fabuła raczej snuje się jak Tamiza, plącze jak londyńczyk we mgle. Trzeba ją pochłaniać z „angielską flegmą”, na „gorące głowy” nie ma tu miejsca.

Matthew Pearl, Cień Poego, tłum. Paweł Łopatka, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2006


2 komentarze:

  1. Nigdy nie udało mi się przeczytać do końca żadnej książki Poego.

    OdpowiedzUsuń