poniedziałek, 18 lutego 2013

"Jarmark odmieńców" K. Dunn



Normalność to rzecz względna, aczkolwiek pożądana przez większość przeciętnych ludzi. Jest bowiem znajoma i gwarantuje bezpieczeństwo wśród innych, podobnych osobników. Odmienność może być niebezpieczna.

Przekonała się o tym rodzina Binewskich, nietypowych artystów cyrkowych, którzy stali się celem dla szaleńca ze strzelbą. Uznał ich inność za szkodliwą dla społeczeństwa. I… zaczął strzelać.

Dzieci Binewskich były nietypowe. Były wynikiem eksperymentu. Matka w czasie ciąży, słuchając rad męża, aplikowała sobie i płodom różnorakie trujące kuracje – od zażywania zakazanych leków i narkotyków po naświetlania rentgenem. To skutkowało zniekształceniami ciał dzieci. Im większa okazywała się mutacja, tym rodzice byli dumniejsi. 

Nie uważali, że krzywdzą swoje potomstwo, lecz że TWORZĄ. Czuli się jak boska para, w której rękach spoczywały losy stworzenia. „Nieudane” efekty eksperymentów porzucano lub mordowano. By zadowolić rodziców, należało być dziwnym.

Binewscy wmawiali dzieciom, że je kochają. Szczególnie ojciec lubował się w wygłaszaniu deklaracji miłości. Twierdził, że rodzina jest najważniejsza, że zawsze powinna trzymać się razem. I tak było. Dzieci żyły w odizolowanym środowisku, rzadko kontaktując się z ludźmi z zewnątrz. Ich całym światem były przyczepy cyrkowe i występy przed złaknionym sensacji tłumem. 

Nie dziwi zatem, że nie tylko ciała, ale i psychika tych młodych ludzi zostały zwichrowane. Nadrzędnym celem tej mini sekty stało się chronienie deformacji,  jej propagowanie. Nawet kosztem życia. Nie tylko swojego.

A może… to właśnie rodzina Binewskich była przeciętna? Byli tacy jak większość – samolubni, uważający się za lepszych od innych, za wyjątkowych, marzący, by było ich więcej, tworzący tradycyjną, wielodzietną rodzinę. Stanowili rewers tej samej monety. Niby odmienni, a jednak tacy sami. 

Dla siebie byli przecież normą. To inni byli odmieńcami. Nudnymi i nijakimi w swej zwyczajności zdrowia i proporcjonalności kształtów. To ich należało „udoskonalić” dzięki arturyzmowi*. Dać im szansę bycia wyjątkowymi.

Różnice przydają się w grze manipulatorów, podobnie jak podobieństwa. Można nimi szafować do woli, żeby wygrywać swoje sprawy. Sława, pieniądze, a przede wszystkim władza są tak kuszące. Czym wobec nich strach, poniżenie i cierpienie dyskryminowanych?

Odmienność tolerowana jest zwyczajnością, która nikogo nie bulwersuje ani nie brzydzi. Ona po prostu jest. Tak jak są dąb i buk, świerk i jodła, jabłoń i grusza. Są inne. Są drzewami.


  • Katherine Dunn, Jarmark odmieńców, tłum. Jerzy Jarosław Malinowski, Wydawnictwo G+J, Warszawa 2007


* Arturyzm – sekta, której przywódcą był Arturo „Wodnik” Binewski, najstarszy syn, zamiast rąk i nóg posiadający płetwy. Wyznawcy starali się, dzięki amputacjom, do niego upodobnić. Ideałem było pozbycie się wszystkich kończyn i genitaliów.



5 komentarzy:

  1. To ten ojciec Binewski działał jak nasz premier. Mówił że czarne jest białe a białe czarne. Myślisz, że kiedyś przeczytał "Jarmark odmieńców" ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że nie tylko przeczytał, ale i świeczkę przed nią pali dla swego mistrza;)

      Usuń
  2. 2013/02/21 19:19:33 (z Bnw)

    Nie słyszałam nigdy wcześniej o tej rodzinie, ale nie uważam ich za nieprzeciętych. Wręcz przeciwnie. Oni działali zgodnie z pewnych schematem, takim jak działa większość ludzi. Bieniewscy byli cyrkowcami i ich byt zależał od nagromadzenia inności. Kochali swoje dzieci, więc starali się zapewnić im jak najwięcej tej inności. Hinduskie żebraczki ponoć łamią kończyny swoim dzieciom, by były jak najbardziej pokraczne - to zapewnia większe datki. A bogaci wysyłają dzieci na lekcje baletu, języka chińskiego i na tysiące innych lekcji w tym samym celu. Schemat jest identyczny. Zmieniają się jedynie warunki. I oczywiście lepiej urodzić się w rodzinie bogacza niż hinduskiej żebraczki:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 2013/02/22 17:10:47(z Bnw)

      Chociaż żebranie podobno przynosi niezłe dochody... jeżeli się jest specjalistą w wyłudzaniu na litość...

      Usuń